Na obecny wpis musieliście bardzo długo czekać, bowiem przeżywałam pewne zdarzenie, które musiałam w sobie jakoś poukładać. Do dziś nie mogę się pozbierać. Moje Ego legło w gruzach.
A było to tak…
Przed świętami Bożego Narodzenia poszłam do sklepu poczynić pewne zakupy. Za linią kas stało dwoje młodych ludzi - kobieta i mężczyzna, którzy zbierali pieniądze do puszki na chore dzieci. Przesiąknięta świąteczną atmosferą postanowiłam wrzucić skromny datek. Podeszłam do wolontariuszy, wrzuciłam pieniądze do puszki i słyszę:
- Proszę poczęstować się cukiereczkiem – powiedział młody mężczyzna.
- Nie dziękuję – odparłam.
- Jak pani nie chce, to może dla wnuczka albo wnuczki? - dodała młoda kobieta.
I w tej chwili całe moje dobre samopoczucie, szlag trafił. Do tej pory żyłam w błędnym przekonaniu, że wyglądam młodo. Przyznaję, że od dawna marzę o tym, żeby zostać babcią. I tu pojawia się duża sprzeczność. Chciałabym być babcią, ale najwyraźniej na własnych warunkach. Nie wiem, jakim miałam wyraz twarzy, ale wolontariusz płci męskiej postanowił ratować sytuację:
- No co ty opowiadasz? Pani nie może mieć jeszcze wnuków, bo jest jeszcze za młoda. Dla dzieci proszę wziąć.
Będą z niego ludzie…
A pani nie rokuję sukcesów.
Tak sobie myślę, że co innego wiedzieć, że mogę mieć wnuki, a co innego na nie wyglądać. Uparcie nie chciałam wziąć cukierka. Na koniec warknęłam:
- Moje dzieci są już dorosłe, nie ma wnuków, nie dostaną cukierka!
Ledwie pozbierałam się po tym traumatycznym przeżyciu, a tu nowy cios. Poszłam do drogerii po nowy krem, do twarzy. Produktów było bardzo dużo, nie mogłam się zdecydować na konkretny, w związku z czym postanowiłam poprosić o pomoc personel.
- Czy mogłaby mi pani polecić jakiś dobry krem do twarzy?
Pani patrząc mi głęboko w oczy, odpaliła bombę atomową.
- Klientki bardzo chwalą krem takiej i takiej firmy, dla pani proponuję ten 60 plus.
Z pewnością nie wyglądałam na szczęśliwą osobę. Jak się uśmiechałam, tak przestałam. Pani natychmiast próbowała ratować sytuację:
- Oczywiście pani daleko do tego wieku, ale ten krem działa tak świetnie, że warto go wypróbować. Klientki sobie bardzo chwalą.
- Akurat- pomyślałam sobie. -Szczerze wątpię, by jakakolwiek kobieta chciała się przyznać, że ma tyle wiosen na swoim koncie.
Te dwa zdarzenia sprawiły, że potrzebowałam bardzo mocnego pocieszenia.
Nie mogło to być byle co.
I nie było.
Kupiłam sobie całą serię Malazjańskiej księgi poległych Stevena Eriksona.