piątek, 15 lipca 2022

KONIK

 

Przedstawiam Wam Konika.  Namaszczenie nieokreślone, nie jest to siwek, ani też kary. Kogo nie pytałam, nie umie określić, jaki to kolor. Ciągle słyszę:

- Pani kochana, nie znam się na kolorach!

Większość męskiej populacji wyznaje mi w zaufaniu, że są daltonistami…

Wygodne.

Problem w tym, że i ja nie wiem jaki to kolor, w związku z czym podejrzewam, że jest we mnie spory pierwiastek męski. Na wszelki wypadek pomacałam się tu i ówdzie, ale nie, niczego mi nie przybyło, ani nie ubyło.

            Razu pewnego przyjechałam Konikiem do pracy. Najwyraźniej Konik się znarowił, bo jechało mi się ciężko, na szczęście były przejścia, gdzie musiałam z niego zejść i go poprowadzić. Gdyby nie to, nie wiem jak by było, pewnie wyzionęłabym ducha. Dojechałam do pracy i krzyczę do koleżanki:

- Otwórz stajenkę, muszę Konika zaparkować.

Otworzyła zdalnie, dzielna niewiasta.

Zaparkowałam, przypięłam (żeby mi Konik nie zmienił właściciela), patrzę, a tu idzie ulubiony kolega. Dopadłam go pod drzwiami i wystosowałam serdeczną prośbę:

- Maniuś, proszę Cię, bardzo proszę, zobacz czy nie trzeba podkuć mi konika, coś się znarowił.

Maniuś oczy wybałuszył jak 500 zł. Nie bardzo rozumiał o czym do niego mówię.

- Koniem do pracy przyjechałaś??

- Nie koniem, tylko Konikiem.

- Kucykiem??

- Jakim kucykiem, kucyk to mogę sobie zrobić, a nie na nim przyjechać.

Przez moment rozważałam, czy aby nie czas zastosować jakiegoś focha, z katalogu, ale zrezygnowałam, w końcu to ja przyszłam w łaskę. Trochę mnie oburzyło, że widział mnie na tak nędznej szkapinie. Rozumiem, że jestem nikczemnego wzrostu, ale żeby kucyk?? Mnie się należy pełnokrwisty rumak bojowy!

- Chodź, pokażę – pociągnęłam kolegę do Konika.

Popatrzył na mnie dziwnie, jednak był zbyt zaintrygowany, żeby protestować.

- Aaaaa, ten Konik! – roześmiał się. – Sprawdzę, czy nie trzeba go podkuć.

Pomacał, po czym wydał wyrok:

- Stanowczo wymaga podkucia.

I rechocząc, poszedł poszukać narzędzi.

Szybko się rozniosło w pracy, że mam Konika. I już nikt inaczej go nie nazywa.

-Przyjechałaś Konikiem?

- Przyjechałam.

- No to otworzę ci stajenkę…

Na pewno już wiecie. Konik to mój rower…