Przedstawiam Wam Konika. Namaszczenie nieokreślone, nie jest to siwek,
ani też kary. Kogo nie pytałam, nie umie określić, jaki to kolor. Ciągle
słyszę:
- Pani kochana, nie znam się na
kolorach!
Większość męskiej populacji
wyznaje mi w zaufaniu, że są daltonistami…
Wygodne.
Problem w tym, że i ja nie wiem
jaki to kolor, w związku z czym podejrzewam, że jest we mnie spory pierwiastek
męski. Na wszelki wypadek pomacałam się tu i ówdzie, ale nie, niczego mi nie
przybyło, ani nie ubyło.
Razu
pewnego przyjechałam Konikiem do pracy. Najwyraźniej Konik się znarowił, bo jechało
mi się ciężko, na szczęście były przejścia, gdzie musiałam z niego zejść i go
poprowadzić. Gdyby nie to, nie wiem jak by było, pewnie wyzionęłabym ducha. Dojechałam
do pracy i krzyczę do koleżanki:
- Otwórz stajenkę, muszę Konika
zaparkować.
Otworzyła zdalnie, dzielna
niewiasta.
Zaparkowałam, przypięłam (żeby mi
Konik nie zmienił właściciela), patrzę, a tu idzie ulubiony kolega. Dopadłam go
pod drzwiami i wystosowałam serdeczną prośbę:
- Maniuś, proszę Cię, bardzo
proszę, zobacz czy nie trzeba podkuć mi konika, coś się znarowił.
Maniuś oczy wybałuszył jak 500
zł. Nie bardzo rozumiał o czym do niego mówię.
- Koniem do pracy przyjechałaś??
- Nie koniem, tylko Konikiem.
- Kucykiem??
- Jakim kucykiem, kucyk to mogę
sobie zrobić, a nie na nim przyjechać.
Przez moment rozważałam, czy aby
nie czas zastosować jakiegoś focha, z katalogu, ale zrezygnowałam, w końcu to
ja przyszłam w łaskę. Trochę mnie oburzyło, że widział mnie na tak nędznej
szkapinie. Rozumiem, że jestem nikczemnego wzrostu, ale żeby kucyk?? Mnie się
należy pełnokrwisty rumak bojowy!
- Chodź, pokażę – pociągnęłam kolegę
do Konika.
Popatrzył na mnie dziwnie, jednak
był zbyt zaintrygowany, żeby protestować.
- Aaaaa, ten Konik! – roześmiał się.
– Sprawdzę, czy nie trzeba go podkuć.
Pomacał, po czym wydał wyrok:
- Stanowczo wymaga podkucia.
I rechocząc, poszedł poszukać
narzędzi.
Szybko się rozniosło w pracy, że
mam Konika. I już nikt inaczej go nie nazywa.
-Przyjechałaś Konikiem?
- Przyjechałam.
- No to otworzę ci stajenkę…
Na pewno już wiecie. Konik to mój
rower…